piątek, 10 października 2014

Rozdział I



Oto pierwszy rozdział opowiadania, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.  Smacznego ^^


Rozdział I: Chcesz sie bić?


Królestwo Fiore, kraj pełen magii i zaskakujących przygód. We wschodniej części kontynentu leży miasteczko zwane Magnolia. Zazwyczaj spokojna miejscowość, trudniąca się handlem, ale mająca jeden bardzo głośny i wesoły budynek. To historia o jego
mieszkańcach, dzikich, porywczych i nie myślących o konsekwencjach, ale zawsze niosących pomoc bliźnim. A zwie się Fairy Tail. Jest to gildia magów, której Mistrzem jest Macarov, niski staruszek, noszący śmieszną spiczastą czapkę. Ale to nie jest historia o nim, bohaterami są inni magowie, dużo bardziej interesujący.

Tego wieczoru, jak co dzień wszyscy przesiadywali w gildii ucztując i opowiadając swoje historie. Sala była wypełniona drewnianymi stołami i krzesłami z lekkimi zdobieniami, na ścianach było parę obrazów. Na środku przy ścianie stał szeroki bar, a obok niego znajdowała się stara podziurawiona tablica ze zleceniami. Śmiechu było co nie miara, zresztą jak zawsze, członkowie gildii byli bardzo zżyci, często dla zabawy się bili nie zwracając uwagi na szkody poczynione przez te bójki. Na środku sali przy stole siedziała dwójka młodych magów. Zajadali się swoimi ulubionymi daniami przy czym głośno rozmawiali. Jeden jadł ostro przyprawionego, o dziwo jeszcze płonącego kurczaka. Tym kimś był nikt inny, jak sam Natsu Dragneel, narwaniec, zawsze szukający okazji do bójki. Był magiem ognia, nie imał się nawet ogni piekielnych, gdyż był synem smoka zwanego Igneel. Miał średniej długości różowe włosy, a na jego szyi zawiązany był szary szalik z łusek smoka. Znany był jako Ognisty Salamander, a również Smoczy Zabójca, gdyż jego magia pozwalała zabijać smoki. Jego sąsiadem ze stolika był mag lodu, Gray Fullbuster. Jego średniej długości czarna czupryna idealnie kontrastowała z jego jasną karnacją. Jedno tylko było dziwne, czemu siedział w samych spodniach? Otóż jego nałogiem było uciążliwe ściąganie koszulki w każdej sytuacji, ale najwidoczniej jemu nie sprawiało to problemów, jak niektórym dziewczynom. Jest równie bojowy co Natsu. Jego przysmakiem były mrożonki, a najlepsze było to, że nigdy nie mógł ich nabić na widelec. Właśnie próbował przełamać złą passę, tylko znowu coś poszło nie tak i mała mrożonka wystrzeliła jak pocisk w gotowe do kolejnego kęsa usta Natsu. Chłopak zaczął się krztusić, złapał się oburącz za gardło.
- Ugh... N-nie mogę o-oddychać. - Próbował coś wykrztusić. Wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem. Natsu przewrócił się na ziemię, przewracając krzesło.
- Ej, co ci jest?! - Gray wstał od stołu, był przerażony sytuacją, gdyż Salamander był jego odwiecznym konkurentem o pozycję w gildii.
- Natsiu, nie umieraj tu, to nie jest nawet epickie zginąć od jakiegoś kawałka lodu, nie ty, ognisty potwór. - Podleciał do chłopaka słodki, niebieski kotek, który zwał się Happy.
- Ughh... H-ha... - Natsu przestał się ruszać.
- Gray, popsułeś go! - Krzyknęła blondynka z długimi włosami sięgającymi za ramiona, związanymi u góry, lekko z prawej w kucyka.
- Lucy, zamiast gadać, może byś mu pomogła, ty biuściasta idiotko. - Gray ostro ocenił dziewczynę.
- A co ja mogę zrobić? I nie jestem idiotką! - zacisnęła pięść w złowrogim geście, groźnie spoglądając na czarnowłosego chłopaka. Podeszła do Natsu, pochyliła się i chciała wykonać metodę usta-usta.
- Żartowałem! Hahaha, ja wielki Natsu, Zabójca Smoków nie mogę zginąć od jakiejś głupiej mrożonki! Gray, patafianie, chcesz się bić?! zacznij w końcu używać pałeczek, bo jedzenie widelcem coś ci nie idzie! - Chłopak zerwał się do siadu uderzając Lucy w czoło, która upadła na ziemię. Jako, że jest zawsze strasznie gorący roztopił mrożonkę i połknął ją kiedy nikt nie widział.
- Nie strasz mnie tak! To nie było śmieszne. - Gray skwitował słowa chłopaka. Obszedł stół i spojrzał na znokautowaną dziewczynę. To był przepiękny nokaut.
- Natsu! - Happy rzucił mu się w ramiona ze łzami w jego dużych oczach.
- Tak, Happy, chciałem się trochę zabawić - uśmiechnął się szeroko do kompana. Również spojrzał na Lucy, która nie podnosiła się z podłogi. - A ona czego tu tak leży? - spytał zdziwiony.
- Znokautowałeś ją własną głową, nie poczułeś nic? - Zaśmiał się mały Romeo. To był cały Natsu, zawsze robił coś nieprzemyślanego.
- Ech, muszę odnieść ją do jej domu, sama chyba sobie nie poradzi. - Salamander podrapał się po głowie, spoglądając na bezbronną Lucy. Wziął ją na ręce, podszedł na chwilę do tablicy zleceń. Chwilę tak stał, po czym zerwał jedną kartkę. - Gray, Erza, Ga... - urwał na chwilę rozglądając się po sali. - Jutro z rana spotykamy się pod wschodnią bramą. Jak spotkacie Gajeela to mu przekażcie i weźcie coś ciepłego do ubrania. - Powiedział wychodząc z budynku, drzwi lekko się zatrzasnęły za chłopakiem niosącym dziewczynę.
- Ciekawe co on znowu wypatrzył za misję? - Mistrz gildii podszedł do tablicy, i z przerażeniem spojrzał na Graya i Erze.
- Cały Natsu, nie da nam się nudzić - Fullbuster uśmiechnął się szeroko, spoglądając na czerwonowłosą dziewczynę z wyraźnym błyskiem w oku.

1 komentarz:

  1. Podoba mi się, jak piszesz, ale są elementy nad którymi musisz popracować w tym opisywanie szczegółów, kto co wykonuje. Zabrakło mi tutaj gatunku komedii, jaka pasuje idealnie do Fairy Tail. Trzymam kciuki! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :3